czwartek, 9 kwietnia 2020

Książka tygodnia

„I wciąż ja kocham” 

Nicholas Sparks to jeden z najsłynniejszych pisarzy powieści romantycznych. Wiele z jego książek zostało zekranizowanych lepiej bądź gorzej. W mojej opinii jego książki nie różnią się tak diametralnie, więc opisywanie wszystkich nie ma większego sensu, zamiast tego skupię się na tytule „I wciąż ją kocham”. Jest to jedno z popularniejszych jego dzieł, głównie za sprawą filmu o tym samym tytule, choć w ocenie wielu odbiorców pierwowzór ma o niebo lepiej poprowadzoną fabułę. Ponieważ nie widziałem ekranizacji, mam nadzieję, że pozostanę bezstronny.
Fabuła skupia się na relacjach głównego bohatera, czyli Johna Tyree, z ojcem, którego przez większość życia nie rozumiał, oraz ukochaną Savannah, z którą przeżywa swoje najszczęśliwsze chwile. Kim jest właściwie John? W młodości nie zapowiadał się na żadną osobistość, wolał łapać fale na wybrzeżu i włóczyć się po mieście, a za wszystkie niepowodzenia obwiniał ojca, który samotnie go wychowywał. Jego historia potoczyła się tak, że zaciągnął się do wojska, możliwe, że była to forma ucieczki od przeszłości. Nauczył się tam samodyscypliny i odpowiedzialności.
Podczas jednej z przepustek zachowuje się szarmancko, ratując przed zalaniem torbę nieznajomej dziewczyny. Ta chcąc się odwdzięczyć, zaprasza go na ognisko, organizowane wraz z przyjaciółmi z wolontariatu. Niewiele trzeba było, by zakochali się w sobie po uszy. Jak to bywa w romansach, ich cechy wzajemnie się dopełniają, tworząc spójną całość. On nie widząc sensu w życiu, zaciąga się do armii amerykańskiej stacjonującej w Niemczech, czego później bardzo żałuje, ona jest bardzo religijną studentką, która chce poświęcić życie dla chorych dzieci.
Fabuła jest silnie powiązana z tłem historycznym, gdyż rozstanie dwojga zakochanych jest spowodowane przedłużającym się stacjonowaniem wojsk Johna w krajach Bliskiego Wschodu, m.in. po zamachu z 11 września.
Podsumowując, książka bardziej zasłynęła ze swoich cytatów aniżeli jako całość, jednak nie przeszkodziło to w rozchwytywaniu jej. Jeśli chcielibyście przekonać się, jak miłość Johna i Savannah przetrwa próbę czasu oraz jakie problemy rodzinne porusza Sparks, polecam najpierw przeczytać powieść, a dopiero potem obejrzeć film. Według mnie historia nie jest zbyt romantyczna i wzruszająca, i bardziej ciekawiło mnie, jak rozwinie się wątek relacji Johna z ojcem niż jego związek, jednak według opinii wielu powieść czyta się z zapartym tchem. Jako że nie da się obiektywnie stwierdzić tego, czy książka nas poruszy, jedynym sposobem, by się o tym przekonać, jest przeczytanie jej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wystawa - Patroni roku 2024 w ramach dofinansowania Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0 na lata 2021 – 2025

   Patroni roku 2024 Zgodnie z podjętymi przez Izbę uchwałami, 2024 będzie Rokiem: Marka Hłaski, Arcybiskupa Antoniego Baraniaka, Romua...